Dywan

Leżę sobie na dywanie
Między byłam, jestem, będę
Wiatr z balkonu lekko głaszcze myśli dość napięte
Czym sie smucisz? Słyszę w głowie, pełne troski zapytanie
Czy odpowiem na nie krótko, jasno, pewnie? 
Tak bym chciala, ale to skomplikowane
Gdyż ten wiatr przynosi na myśl 
Zapach czasów już minionych, posmak zmiany która czeka w progu drepcząc niecierpliwie
Wiatr ten niczym dywan latający z bajki 
o Szeherezadzie 
On zabierze mnie ze sobą, tam wysoko ponad dachy
Żebym mogła z odległości spojrzeć na niektóre sprawy
Perspektywa mi potrzebna, zamiast zadzierania głowy 
Żebym mogła znów zobaczyć, to co dla mnie najważniejsze 
Abym mogła tak wyraźnie cel zobaczyć znowu
Chcę odnaleźć co jest ważne dla mnie, nazwać to czego już nie chcę, zamknąć drzwi za sobą 
Mieć odwagę, siłę wreszcie przestać się doginać 
Chcę się znowu wyprostować, myśleć ciut inaczej
Umieć troszczyć się o siebie, zamiast ganić za egoizm w dawce, w której nie zaszkodzę wszak nikomu 
Tak, ten dywan mnie zabierze na wycieczkę marzeń 
A gdy wrócę, będę silna i świadoma siebie
Aby w życiu móc stanowczo wybrać
To co lepsze dla mnie, o mych bliskich pamiętając 
Każdy bowiem z nas, jest kowalem losu
Czasem ciężko przyznać się do pomyłek i do ciosów, które przyszło zebrać 
Ale póki oddychamy, póki serce bije
Trzeba walczyć o swe życie by było nam miłe

Autor: Monika Glińska 03.08.2019
Rysunek: Monika Glińska 03.08.2019





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Malinowa niechęć

Myśli

Komarowa miłość