Studnia

W mym odległym już dzieciństwie miałam ciocię przyszywaną
Chodziłyśmy czasem do niej razem z moją mamą
Ciocia miała córkę Izę, miły domek
Tam zupełnie nieopodal drzwi stała studnia
Co obiektem westchnień była mych
Uwielbiałam pod kontrolą zaglądać w jej wnętrze
Widzieć tam poniżej taflę wody co się marszczy gdy ją dotknie powiew mocny, kropla deszczu, robak marny
Czasem z Izą, tak ukradkiem, wrzucałyśmy po kamyku by usłyszeć plusk
Uwielbiałam patrzeć w swe odbicie w wodzie, patrzeć jak nad głową moją przelatuje morze chmur
I widziałam ten teatrzyk nie podnosząc wzroku
Ale moja miłość,  przerodziła się
w mały horror gdy
Tak dla żartu Iza nastraszyła mnie
Że w tej studni mieszka stwór
Który czasem gdy sie ściemnia wypełza spod tafli i porywa tych, którzy są ciekawscy
Tak przejęłam się, że od tamtej pory
Kiedy patrzę w wody toń czy to w studni, czy w jeziorze
Myślę czy napewno nic nie czai się, co chce capnąć mnie za nogę i powłóczyć gdzieś
Skąd nie wrócę nigdy już do świata znanego, lecz zostanę razem z nim strzygą ze świata  tamtego

Autor:Monika Glińska 03.08.2019
Rysunek: Monika Glińska 04.08.2019


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Malinowa niechęć

Myśli

Komarowa miłość