Wilcza troska

Bracie mój udomowiony
Jeśliś trafił w dobre ręce
Żyjesz w domu, w którym ludzie Twoi
Są rodziną niczym ma wataha wilcza
To jest dobrze, boś cenionym i kochanym
Członkiem tego stada
Ja choć muszę się nabiegać żeby zdobyć  swój posiłek
Szukać wody co tam gdzieś z deszczówki spłynie
Albo jeśli fuksa starczy, to malutki stawik znajdę
Ale powiem Ci kochany, że uwielbiam moją wolność z jej trudnym obliczem
Tę zieloność, miękkość trawy, słodki zapach jagód latem
Chociaż muszę się nagłowić gdzie mam spać bezpiecznie
To przenigdy, nigdy, nigdy nie zamienię przecież mej swobody
Za wygodne łóżko, za pełniutką miskę
Może nie doceniam co Twój człowiek ma dla Ciebie, ale wiem
Że trafić można też bardzo niefajnie
Twoja pani jest cudowna i nie szczędzi sił
Żebyś czuł się w tej rodzinie, niczym jej kudłaty syn
Bywa jednak, że nie każdy kocha i szanuje
Daje baty i kopniaki, za to szczędzi karmy
O lekarzu już nie wspomnę i o przytulaniu
I dlatego znów ze skraju obserwować będę ten przedziwny układ, w którym
Pies swe serce daje, człowiek zaś niestety
Nie za każdym razem
I dlatego właśnie jeśli jest ryzyko, będę siedział z dala w lesie
Ciesząc się swobodą
Trwać tak będę długo, dopóki nie nadejdzie zły myśliwy z brodą i ze strzelbą w dłoniach
Bo to musisz wiedzieć pieseczku mój bracie, że nie tylko Tobie czasem się dostanie
Niby po kądzieli jesteśmy gatunkiem, ale w traktowaniu nie jesteśmy równi
Uważaj na siebie mały czworonogu, będę myślał co u Ciebie i czy mogę pomóc gdyby przyszła chwila trudna
Chociaż mam nadzieję, że Twa pańcia cudna nie dopuści do Twej głowy nigdy żadnych smutków
Zmykam teraz szybko, bo mi burczy w brzuchu
A  zanim coś znajdę potrzebuje chwili.

Autor: Monika Glińska 31.08.2019
Rysunek: Monika Glińska 12.08.2019




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Malinowa niechęć

Myśli

Komarowa miłość