Księżycowa pieśń

Wycie do księżyca wilczy to jest nawyk
To też znak dzikości serca
Bywa, że melodię ma jak lament nad trudami życia
Jak tęsknota za czasami, gdy biegały wolno
Po bezkresnych lasach
Mając je za swe królestwo
Ale nastał trudny czas kiedy człowiek się rozwinął
I zagarnął co się da
Oplatając pajęczyną swej chciwości, dominacji cały świat
Nie ma miejsca już dla wilka, który chce wychwalać świat, swoją wolność, swoją dzikość
Miłość swą do swoich młodych, do rodziny którą ma
Wszak to stadne zwierzę przecież, tak jak nasze psy
Te z kolei patrzą czasem gdzieś wysoko ponad chmury
Coś je ciągnie tak z natury do patrzenia w dal
I choć księżyc raczej obcy jest obecnie im
To zapewne w swoich sercach cicho wyją gdy
Tęsknią za swym ludzkim stadem zostawiane w domach
Gdy im źle, gdy są tłamszone przez głupotę, podłość ludzi
Ale chciałyby też zanieść do księżyca ciut radości
Kiedy trafią na człowieka co im serce swoje da
Kiedy stają się rodziną i kochane są co dnia
Niczym młode wilka, które choć bezradne przecież
Wie, że jest w opiece wszystkich samic w stadzie
Każda pieśń zawyta w górę, kiedy dotrze do księżyca
Jest modlitwą, żalem, bólem i radością także
A Ty gatunku z wyżyn, dumnie zwany homo sapiens
Pomyśl właśnie o tym świecie, który niszczysz, który kalasz
I pamiętaj sobie jedno, żeś nie panem tej planety
Bo gdy znikniesz z jej powierzchni nikt za Tobą nie zapłacze
Tylko wilk z radością siądzie, gdzieś na wzgórzu pośród drzew
I zaniesie prosto w niebo swoją pieśń

Autor: Monika Glińska 09.09.2019
Rysunek: Monika Glińska 12.08.2019









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Malinowa niechęć

Myśli

Komarowa miłość