Korona
Chciałeś królem być wszystkiego
Więc naprzeciw Ci wychodzę
W jednej dłoni berło niosąc
W drugiej zaś złotą koronę
Chciałeś władać całym światem
Więc na tron się wpakowałeś
Grzałeś go swym próżnym dupskiem
Bez etyki, bez rozumu
Z nonszalancją niebywałą
Patrząc w oczy mordowanym
Tym na przemysłową skalę
Zabijanym z przyjemności
Hodowanym dla fortuny
Wybijanym w lasach, w puszczach z przywilejów nadawanych
Trutym syfem tym z powietrza, z wody i z jedzenia
Chciałeś władcą być wszechmocnym
Bawić się czasami w Boga
Gmerać w kodach genetycznych
Tworzyć, zmieniać, decydować
Trzymać w ryzach siłę Matki
Co Naturą ją nazwałeś
Ale zapomniałeś o tym
Rodzic może się uporać bardzo szybko z krnąbrnym dzieckiem
Więc Cię sadzam na tym tronie
W szczerozłotej dziś koronie
Tak masywnej i tak ciężkiej
Żebyś nie mógł dupy podnieść
I zakuwam Cię w kajdany
Z Twoich przewin wykonane
Czy wytrzymasz i jak długo
Tego nie wiem, ale ręczę
Że choć nie chcesz, będziesz musiał
Spojrzeć na świat, który dręczysz
Serce pęka mi i krwawi
Kiedy widzę śmierć mych dzieci
Ale innej opcji nie ma, aby Was uleczyć
Cudowne, wzruszające. Czytając na głos dławiło mnie w gardle łzy napłynęły do oczu. Poczułam smutek, żal, rozpacz, wściekłość... ze zdwojoną siłą. Wielka prawda zawarta w Twoich słowach uderzyła w moje serce z ogromną siłą...
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana, tak to czuję i tak to widzę. Niestety za bardzo zapominamy o tym, że świat bez nas da sobie radę doskonale i nie jesteśmy mu do niczego potrzebni.
Usuń