Wilcza troska

Bracie mój udomowiony Jeśliś trafił w dobre ręce Żyjesz w domu, w którym ludzie Twoi Są rodziną niczym ma wataha wilcza To jest dobrze, boś cenionym i kochanym Członkiem tego stada Ja choć muszę się nabiegać żeby zdobyć swój posiłek Szukać wody co tam gdzieś z deszczówki spłynie Albo jeśli fuksa starczy, to malutki stawik znajdę Ale powiem Ci kochany, że uwielbiam moją wolność z jej trudnym obliczem Tę zieloność, miękkość trawy, słodki zapach jagód latem Chociaż muszę się nagłowić gdzie mam spać bezpiecznie To przenigdy, nigdy, nigdy nie zamienię przecież mej swobody Za wygodne łóżko, za pełniutką miskę Może nie doceniam co Twój człowiek ma dla Ciebie, ale wiem Że trafić można też bardzo niefajnie Twoja pani jest cudowna i nie szczędzi sił Żebyś czuł się w tej rodzinie, niczym jej kudłaty syn Bywa jednak, że nie każdy kocha i szanuje Daje baty i kopniaki, za to szczędzi karmy O lekarzu już nie wspomnę i o przytulaniu I dlatego znów ze skraju obserwować będę te...